Roberto Bolaño: „Po otrzymaniu Nagrody Nobla nie będę się już ubiegał o żadną nagrodę... nawet o Nagrodę Planety”.

W sercu dzielnicy Raval, miejscem spotkań z Roberto Bolaño jest przestrzeń poświęcona pisarzowi przy Calle Tallers 45. To, co kiedyś było jego skromnym, 25-metrowym poddaszem ze wspólną łazienką, jest teraz nowoczesną galerią poświęconą pisarzowi, przyciągającą zarówno turystów, jak i mieszkańców: znajduje się tam bar z bogatą biblioteką, a także piłkarzyki, automaty do gry, stała wystawa, audytorium i muzyka jazzowa w tle sącząca się z głośników. Na tarasie – gdzie wolno mu palić – Bolaño opowiada o telefonie, który odebrał w pierwszy czwartek października ubiegłego roku od Matsa Malma, stałego sekretarza Szwedzkiej Akademii, z informacją o przyznaniu mu Literackiej Nagrody Nobla, do której kandydował od dziesięcioleci.
„Największym sukcesem obsady filmu była rola Javiera Bardema w roli Octavio Paza”.Jakie to uczucie otrzymać Nagrodę Nobla?
To pytanie dla piłkarza.
Och, przepraszam...
Nie, jeśli powiem to jako coś pozytywnego, to jest to pytanie zadawane wielkim w tej dziedzinie. Podczas Mistrzostw Świata w 1962 roku brazylijska reprezentacja gościła niedaleko mojego domu, więc spotkałem Pelégo, a nawet obroniłem rzut karny Vávy. Nagroda Nobla... wielkie kamienie milowe literatury hiszpańskiej nie mają nic wspólnego z tą nagrodą, albo dlatego, że jeszcze nie istniała (w przypadku Cervantesa i Quevedo), albo dlatego, że nie została przyznana (w przypadku Borgesa). Pomiędzy tymi trzema nazwiskami, przed i po, istnieje wielka pustka, której oczywiście nie twierdzę, że wypełniłem. Aroganccy pisarze wierzą, że przetrwają, ale ja tak nie uważam: możemy wymienić dziesiątki laureatów Nagrody Nobla, których nikt już nie czyta. I odwrotnie: są też mniejsi autorzy, którzy przetrwają. Przetrwanie też nic nie znaczy. Ale odpowiadając na twoje pytanie, dla kogoś takiego jak ja, kto całe życie ubiegał się o nagrody – od stowarzyszeń osiedlowych, przez wydawnictwa, po rady miejskie i instytucje wojewódzkie – Nagroda Nobla stanowi ukoronowanie tej drogi rywalizacji. Obiecuję, że nie będę się już o nic więcej ubiegać, nawet o Nagrodę Planety, choć teraz oferują one nieco więcej pieniędzy niż Nagroda Nobla.
Chile jest krajem Ameryki Łacińskiej z największą liczbą Nagród Nobla: przed wami ich laureatami byli Gabriela Mistral i Pablo Neruda.
Jestem jedynym dyslektykiem. I przynajmniej lepszym człowiekiem niż Neruda. Uważam się za poetę, tak jak oni. Zacząłem pisać wiersze o życiu i śmierci; podziwiałem przesadne życie poetów. Ale myślę, że najlepsza poezja XX wieku jest pisana prozą: Proust, Joyce, Faulkner...
Jego nazwisko znajduje się teraz na tej samej liście co nazwisko Meksykanina Octavio Paza. Cóż za ironia.
My, infrarealiści, w Meksyku naszej młodości, poświęciliśmy się jego bojkotowi. Nienawidziliśmy go, krytykowaliśmy jego czyny i uważaliśmy go za najbardziej małostkową i ustępliwą z istot… ale wiecie co? Dziś, z wiekiem, widzę, że Paz był wielkim poetą i eseistą, i to odważnym człowiekiem. Otwierał ścieżki, które utknęły w martwym punkcie, jak na przykład ścieżka poezji erotycznej.
Przeczytaj także Marilyn Monroe: „Wszyscy widzieli we mnie głupią blondynkę” Xavi Ayén
W swoim przemówieniu w Sztokholmie wspomniał Pan czasy, gdy kradł Pan książki...
W końcu rzuciłem, bo kilka razy mnie złapano i strasznie się zdenerwowałem. Dla mnie kradzież książek nie jest przestępstwem; ci, którzy kradną, zawsze je czytają, w przeciwieństwie do tych, którzy je kupują. Nie podzielam narzekań branży na piractwo; to dowód sukcesu. Piracki pisarz jest jak torba Louis Vuitton z tureckich bazarów. Nie da się być lepszym. Ale nie mówiłem tylko o swojej przeszłości złodzieja; pracowałem też jako kelner, sprzedawca biletów autobusowych i ochroniarz na kempingu – niezbędne i zaszczytne zawody. Dzisiaj każdy dostaje tytuł magistra literaturoznawstwa, ale ja rzuciłem liceum w wieku 16 lat, aby poświęcić się codziennemu czytaniu i pisaniu.
Mówi, że Paz utorował drogę, kto jeszcze?
Niestety, wciąż istnieje powieść, która utrzymuje się jedynie dzięki fabule i linearnemu sposobowi opowiadania, ale dla mnie ta forma jest już martwa. Potrzebuje luzu, skrzyżowania głosów. Powieść nie może się powtarzać w nieustannym rytmie, niezależnie od tego, jak bardzo się ją lubi. Juan Villoro, Rodrigo Rey Rosa, Carmen Boullosa, César Aira, Enrique Vila-Matas, Fernando Vallejo, Rodrigo Fresán i Javier Marías to nazwiska, które przetarły szlaki. Są też pisarze, którym brakuje poczucia rytmu, przeciętni w różnym stopniu, od Arturo Péreza-Reverte po Isabel Allende, żeby być sprawiedliwym.
Nagroda ta pojawia się w szczytowym momencie fali krytyki, tuż po premierze hollywoodzkiego filmu „Dzikie detektywy” z Timothée Chalametem w roli Arturo Belano, w roli, która może przynieść mu nominację do Oscara. Co o tym sądzisz?
Przyszedł do mnie, rozmawialiśmy o tej postaci. Słuchałem go, bo pomyślałem, że skoro Bob Dylan to zrobił, to ja też nie jestem gorszy. Najlepszą częścią filmu, moim zdaniem, jest ścieżka dźwiękowa, zwłaszcza z Dylanem i Patti Smith. Dziwnie jest widzieć Anthony'ego Ramosa jako Ulisesa Limę, ale myślę, że mojemu przyjacielowi Mario Santiago Papasquiaro (który zainspirował tę postać) spodobałaby się, gdyby mógł ją zobaczyć. Jest scena, która jest właśnie taka: Mario wchodzi pod prysznic i czyta dalej, pod wodą, mocząc książki! Najlepszym wyborem obsady jest Javier Bardem jako Octavio Paz, nikt lepszy do roli złoczyńcy. Ważne, powiedziałem Timothée'owi, żeby pokazać, jak młodzi ludzie stawiają wszystko na poezję, tę pasję lub szaleństwo, by zbliżyć się do ekstazy poprzez słowa. Ci dzieciaki to wnuki Baudelaire'a, Rimbauda i Lautréamonta. Oni, my żyliśmy, bez steru i w delirium, parafrazując Maria Santiago, czego nie życzylibyśmy swoim dzieciom.
Ale tobie nie poszło źle...
Gdybym nie napisał, byłbym zdrowszy i bardziej żywy, nie mam wątpliwości.
Przeczytaj także Truman Capote: „Sztuka i prawda nie idą w parze w łóżku”. Xavi Ayén
Istnieje projekt audiowizualny dotyczący pięciu tomów 2666, prawda?
Wygląda na to, że jest zainteresowanie stworzeniem serii na podstawie tego zbioru książek. Jedynym warunkiem, jaki stawiam, jest uszanowanie jej struktury, więc będzie pięć sezonów, tak jak powieść zawsze była publikowana w pięciu częściach przez mojego wydawcę, Anagramę. Bardzo lubię Jorge Herralde, choć może nie powinnam…
W jednym ze swoich dzieł, „Ciudad céntrico”, zastanawiasz się nad tętniącą życiem, alternatywną Barceloną lat 70., pełną Latynosów, a w „Abismo” zagłębiasz się w współczesne sieci handlu narkotykami. Nad jakim projektem obecnie pracujesz?
Kończę nowy zbiór wierszy, który planuję przekazać Sandrze Ollo pod koniec roku.
Jak radzisz sobie z rolą redaktora?
Razem z moimi przyjaciółmi Aną Maríą Chagrą i Bruno Montané założyliśmy Ediciones Sin Fin, spółdzielnię, w której publikujemy dzieła, które nam się podobają, a których nikt inny nie publikuje: Darío Galicia, Mario Santiago, Tulio Mora, Felisberto Hernández, Osvaldo Lamborghini... Z dumą widziałem, jak te książki sprzedawano na światłach ulicznych w różnych miastach Ameryki Łacińskiej. Przywiozłem kilka egzemplarzy Szwedom...
Czy zmiany w Twoim życiu prywatnym wpłynęły na Twoją twórczość literacką?
To o wiele ciekawsze pytanie dla Vargasa Llosy. Czy on go o to zapytał?
lavanguardia